W czasach, kiedy nie było możliwości „podglądania” płodu przez USG, a diagnostyka raczkowała, ludzie tworzyli niezliczone historie, które miały pomóc im samym… wytłumaczyć fenomen powstawania człowieka. Dodatkowo ten, kto posiadał „wiedzę” mógł mieć wyższą pozycję w społeczeństwie, nie brak było więc, obok prawdziwych mędrców, znających się na przykład na ziołolecznictwie, samozwańczych medyków i myślicieli, którzy rozpowszechniali wśród lokalnej społeczności… kompletne bzdury.
O ile mamy do czynienia z poradami doświadczonych rodziców, czy specjalistów (lekarzy, położnych, psychologów), przekazywane przez nich informacje na temat wpływu zachowań matki na przyszłe zdrowie dziecka ma duże znaczenie. Jednak wszelkie informacje podbarwione sensacyjnym tonem, osadzone w pielęgnowanej przez pokolenia tradycji lub nowinki rodem z forów internetowych, wymagają spojrzenia na nie co najmniej z dystansem.
Przyjrzyjmy się popularnym mitom i półprawdom na temat ciąży, aby wyeliminować te najbardziej niedorzeczne i wziąć pod rozwagę te, w których może kryć się jednak trochę prawdy.
MITY
- Nie należy nosić w ciąży łańcuszka na szyi, bo dziecko urodzi się owinięte pępowiną. To oczywiście fałsz. Noszenie biżuterii nie może mieć żadnego wpływu na to, czy dziecko będzie wykonywało więcej fikołków u mamy w brzuchu, co jest jednym z głównych czynników narodzin z pępowiną wokół szyi.
- Nie jeździj tyłem do kierunku jazdy, bo dziecko ułoży się do porodu pośladkowo. Fałsz. Istnieją czynniki zwiększające prawdopodobieństwo asymetrii ciała u dziecka w życiu prenatalnym, ale należy do nich na przykład wielogodzinna praca przyszłej mamy w wymuszonej pozycji (np. stomatolog siedzący na stołku obok pacjenta, ze zrotowanym ciałem). Nie przesądza to jednak o wspomnianej asymetrii, a już na pewno nie o ustawieniu płodu do porodu, które może zmienić się nawet w ostatniej chwili. Mit o wpływie kierunku jazdy na ustawienie pośladkowe jest więc niedorzecznością.
- W ciąży nie wolno przymierzać okularów, bo sprawi to, że noworodek będzie miał wadę wzroku. To oczywiście… bzdura. Przymierzanie nowych oprawek przez mamę jest kompletnie bez znaczenia dla sprawności wzroku dziecka; mają na nią wpływ głównie cechy genetyczne i higiena życia dziecka w przyszłości (unikanie zbyt długiej ekspozycji oczu na ekran telewizji czy monitor komputera).
- Jeśli poparzysz się, dziecko będzie miało znamię. Nawiązując do wstępu tego tekstu – dawniej, coś nieznajomego, nierozpoznanego, trzeba było jakoś sobie wytłumaczyć. Stąd pewnie pomysł powiązania poparzeń mamy ze znamionami u dziecka. To mit sprzed czasów wiedzy o wybroczynach spowodowanych przejściem dziecka przez kanał rodny i genetyce (część znamion dziedziczymy po rodzicach).
- Nie kupuj wyprawki, bo to przynosi nieszczęście. Niby dlaczego? Czy, gdyby to miało jakieś logiczne uzasadnienie, to natura obdarzyłaby kobiety instynktem wicia gniazda? Wątpliwe. Hormonalnie sterowany „pęd” do zakupów dla dziecka to ogromny urok ciąży i frajda, której nie ma sensu się pozbawiać. Poza tym, kiedy, jak nie przed porodem jest czas na to, aby na spokojnie wybrać ciuszki, pościel, mebelki, czy zabawki dla noszonego pod sercem potomka? Czy mamy szukać dodatkowych argumentów za obaleniem tego wpędzającego przyszłe mamy w stres mitu? Tak myśleliśmy, że to zbędne.
- Ciężarnej się nie odmawia. Choć to bardzo korzystna dla przyszłych mam zasada, nie ma dla niej żadnego naukowego potwierdzenia. Mit wynika z zabobonów, które miały wyeliminować jak największą liczbę zagrożeń dla człowieka żyjącego w dawnych czasach. Ponieważ wszystko to, co nie do końca poznane może stanowić zagrożenie, a ciąża, mimo, że tak „powszechna” była jednak zjawiskiem kojarzonym z siłami nadprzyrodzonymi, przypisywano jej magiczne znaczenie. Mit ten, choć traktowany dziś z dużym przymrużeniem oka, jest często przedmiotem miłych żartów w stosunku do przyszłych mam i jest dowodem na wyróżnienie i szacunek wobec ich stanu odmiennego.
NIBY MIT, ALE COŚ W TYM JEST
- Ciężarna plus kot, to obietnica kłopotów. Jest w tym trochę prawdy, ale nie oznacza to, że nasz kochany pupil, musi szukać sobie nowego domu, bo spodziewamy się dziecka. Wystarczy zachować zasady bezpieczeństwa w sytuacji ewentualnego zagrożenia, a jest nim kontakt z pierwotniakami wywołującymi toksoplazmozę. Dlatego, kiedy planujemy ciążę, lub tuż po stwierdzeniu, że spodziewamy się dziecka, należy określić poziom odporności na pierwotniaki (przeciwciała IgM i IgG). Dodatkowo, ciężarne nie powinny mieć kontaktu z odchodami kotów, a już jeśli to w rękawiczkach.
- Ciężarne nie mogą jeść serów pleśniowych, bo grozi to płodowi. To prawda. Do wspomnianych serów, należy też dopisać pasztety i sałatki kupowane w sklepie oraz mleko niepasteryzowane. Pokarmy te mogą być źródłem listerii, chorobotwórczej bakterii, która zagraża zdrowiu płodu.
- Nie śpij w ciąży na prawym boku, bo zaszkodzisz dziecku. To zalecenie ma medyczne uzasadnienie i dotyczy głównie 2. i 3. trymestru ciąży, kiedy ucisk na żyłę główną mógłby spowodować obrzęk nóg u przyszłej mamy i spadek ciśnienia krwi. Ucisk na aortę może z kolei zmniejszyć dopływ utlenowanej krwi do łożyska, co grozi niedotlenieniem płodu.
- Nie farbuj włosów w czasie ciąży, bo zatrujesz dziecko. Nie ma dowodów na to, aby farba nakładana na włosy, mimo wnikania w ich strukturę, a także dotykania skóry, mogła szkodzić dziecku. Wielu fryzjerów odradza jednak farbowanie kobietom w I trymestrze ciąży, ze względu na ryzyko wdychania przez nie amoniaku stosowanego w czasie zabiegu koloryzacji. Dodatkowo, może się zdarzyć, że pod wpływem zmiany poziomu hormonów w ciąży, barwa włosów uzyskana w wyniku koloryzacji może być odmienna od tej, którą sobie wymarzyłaś. Aby zminimalizować ryzyko kontaktu farby ze skórą, warto wybrać baleyage, a także poprosić fryzjera o użycie farby z obniżoną zawartością amoniaku.
- Nie grzeb w ziemi, bo to przynosi w ciąży pecha. Taka argumentacja nie przystoi w naszych czasach, ale w samym zakazie jest sporo prawdy. Jeśli lubisz prace ogrodowe, nie wykonuj ich bez rękawiczek, bo przez kontakt z pierwotniakami Toxoplasma gonidii, obecnymi w ziemi, można zarazić się wspomnianą już toksoplazmozą. Dodatkowo, jakiekolwiek skaleczenia brudnych od ziemi rąk, przy braku szczepienia przeciwko tężcowi mogą być niebezpieczne dla przyszłej mamy i jej dziecka.
Mamy nadzieję, że trochę uspokoiliśmy przyszłe mamy, które możliwe, że zdążyły już zostać postraszone tysiącami zagrożeń dla mamy i dziecka, przez zabobonne osoby w swoim otoczeniu. My, na koniec, chcemy przestrzec przed jedną rzeczą – słuchaniu zbyt wielu porad, nawet od innych doświadczonych już mam. Instynkt to naprawdę siła, której nie powinno się lekceważyć. A co do przeczuć, czujemy, że przeżywasz właśnie przygodę swojego życia. Warto chłonąć każdą jej minutę, a nie tracić czas na zamartwianie się.